Pierwsze wrażenia/First impressions














































teniścici?;)/tenis players?:)
























Wpływy tureckie/Turkish infleunce







Wpływy włoskie/Italian influence





























































































Platan Hipokratesa/Plate tree of Hipocrates






























































Na początku lekko zdezorientowani i bladzi/At the beginning a little bit pale and confused















Uwielbiam palmy/I adore palms













2009-06-12

Po 12 godzinach podróży promem powitał nas poranny Kos. Wróciłam tu po 7 latach. Była mniej więcej 5 nad ranem, zaczynało się robić jasno i ciepło. Udaliśmy się na poszukiwanie dzielnicy Lambi, w której znajdować się miał nasz hotel Leonidas. Z walizkami (całe szczęście na kółkach) nie było to takie proste. Szukaliśmy na przedmieściach, nie spodziewając się, że wiedzie do niego już quasi wiejska dróżka wśród kóz, owiec, żółwi i krów, oczywiście przy rumuńskim domku na rogu. Nasza ulica jest asfaltowa i nazywa się Sintagmatis Dodekanezis. W hotelu powitał nas bucowaty recepcjonista, który nie zezwolił na wcześniejsze wprowadzenie się do pokoi. No trudno, udaliśmy się więc w poszukiwaniu morza, i tu czekało nas pewne zaskoczenie, baza wojskowa! Na szczęście był to koniec naszych rozczarowań, na wprost hotelu jakieś 600-700 m jest normalna przyzwoita plaża a bez walizek droga do Leonidasa nie jest wcale uciążliwa. Mieszkamy w bliskości marketu, można dodać, że jak zwykle;-) Popołudniem schłodziłam się w basenie i udaliśmy się na wstępne zapoznanie z miastem. Udało nam się obejrzeć słynny platan Hipokratesa, pod którym jakoby nauczał i leczył, fosę w której jest obecnie aleja palm, Casa Romana z niesamowitymi mozaikami, których motywem dominującym są tygrysy i delfiny. Są tez bardziej wyrafinowane mozaiki - walki, Neron (lub inny podobny cesarz;-), niektóre dobrze zachowane.
Teraz siedzę na balkonie a komary żrą nas jak oszalałe. Zapomniałam dodać parę słów o pogodzie-upal i żar lal się calusieńki dzień z nieba, jestem więc w pełni usatysfakcjonowana:)

After 12 hours of travel on a ferryboat a morning Kos Said hallo to us. I returned there after 7 years. It was app. 5 in the morning, it was becoming to be bright and warm. We went to look for Lambi district, in which our LEONIDAS Hotel was supposed to be located. With the luggage (thanks God they all had wheels) it was not that easy. We were looking in the suburbia, not expecting that there is almost a countryside path with the company of goats, lambs, turtles and cows, of course round the Romanian house at the corner. Our street is made of concrete and is called Sintagmatis Dodekanezis. In the hotel reception a rude guy did not allow for an earlier entering the room. What a pity! We went out to look for the sea and here we also had some surprises, a military zone!. Thanks God it was the end of our disappointments, close to the hotel there is a very suitable beach, app. 600 – 700 meters away and the path to Leonidas without luggage is not that tough. We live close to the supermarket, one may say, as alwaysJ In the afternoon I chilled myself in the swimming pool and we went out for initial recognition of the city. We managed to see the famous plate tree of Hippocrates, under which he was supposed to teach and heal, a moat in which currently there is a palm alley, Casa Romana with incredible mosaics which most important motive are tigers and dolphins. There are also more sophisticated mosaics – fights, Nero (or other similar Cesar), some of them really well kept.
Now I am sitting on the balcony, and the mosquitoes are biting like crazy. I forgot to add a few words about whether – very very hot all day long so I am fully satisfied:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 daleka droga , Blogger