Wycieczka po wyspie/Round the island






























































































































































































































































































































































































23 – 06 - 2009

Podróż po wyspie rozpoczęliśmy wczesnym porankiem, udając się do górskiej miejscowości Zia. To rozwiązanie jest rzeczywiście godne rozważenia, gdy 1) chce się uniknąć upałów 2) chce się uniknąć stada turystów, które to przybywa pierwszymi autobusami ok. 9. Sama Zia przypomina nasze zakopiańskie Krupówki – stragan na straganie i tawerna na tawernie, wszelka autentyczność tej miejscowości, przynajmniej w jej głównej części, dawno zaginęła. Jeśli jednak wyjdzie się trochę z centrum szlakiem w stronę gór, można obejrzeć 2 ładne kościoły – pierwszy z początków XX w a następny rzeczywiście stary, z zachowanymi malowidłami ściennymi. Szlak w góry początkowo wiedzie przez tereny wiejskie – widać skąd pochodzi barania na stolach w KosieJ Następnie wchodzi się w autentycznie zielony las oraz pod górę porośniętą tymiankiem oraz przede wszystkim szałwia. Aż trudno uwierzyć, że na tej wysokości można spotkać żółwie i to całkiem duże okazy. Szlak na górę Dikaios w pewnym momencie odbija w lewo, my jednak wybraliśmy dziewiczy szlak od prawej. Widok rzeczywiście był niesamowity - z jednej strony urwisko z drugiej las a w oddali słone jezioro Aliki. Pod stopami brzęczały dzwonki pasącego się stadka kóz i owiec – prawdziwy odpoczynek dla zestresowanego Warszawiaka z nizin J Z Zia pojechaliśmy do Agios Stefanos pod Kefalos, znajdują się tam malowniczo położone nad morskim brzegiem pozostałości bazyliki wczesnochrześcijańskiej. Uroku temu miejscu dodaje bliskość przepięknej wysepki Kastri z małym biało – niebieskim charakterystycznym kościółkiem – Agios Nikolaos. Woda w tym miejscu ma szczególny kolor! Wiem, że w Grecji można to powiedzieć o wielu miejscach, jednak tu było coś, co szczególnie urzekało, może szum wody rozbijającej się o kamienie. Następnie udaliśmy się do najbardziej na zachód położonej większej miejscowości – Kefalos, znanej z wielu malowniczo położonych młynów, obecnie już nie użytkowanych. Z Kefalos znów zawróciliśmy w stronę Agios Stefanos, by zatrzymać się na chwilę na tzw. Paradise Beach, zwanej także Bubble Beach, gdyż podobno można obserwować w wodzie bąbelki wulkaniczne. Morze w tym miejscu jest rzeczywiście niesamowite, bardzo długo ciągnie się jasnoniebieska płycizna, woda jest ciepła, a widoki piękne. Jeśli odwróci się w stronę morza i lekko przymknie oczy można poczuć się jak na Tahiti:) Miejsce dla tych, którzy na plaży chcą spędzić znaczną część swojego urlopu. Na koniec udaliśmy się do Palio Pyli. Nie planowaliśmy zwiedzania tego miejsca z góry, w zasadzie decyzja powstała spontanicznie i w ostatniej chwili, gdyż skusiły nas górujące nad okolicą ruiny bizantyjskiego zamku. Pierwszą atrakcją jest kościół – Monastyr Naszej Pani z 1010 roku, niestety w środku niedostępny. Następnie szlak wiedzie pod gorę w stronę Kastro. Żar i spiekota – konieczna w drodze butelka wody:) Wyjeżdżając z Palio Pyli w stronę Pyli na północ, postanowiliśmy jeszcze zakosztować lokalnych przysmaków w znajdującej się tu górskiej tawernie. Niestety porcje były zadziwiająco małe – plate for 2 miał tylko 1 kawałek saganaki. Poza tym było po łyżeczce od herbaty mocno czosnkowego puree ziemniaczanego, smażone bakłażany, kotlety z mielonej cukinii i fety (robię takie same), grillowana zielona papryczka. Wszystko jednak było dość smaczne, więc mam mieszane uczucia, co powiedzieć na temat tego miejsca. Właściciel tawerny był nostalgicznie patrzącym z tarasu swej restauracji w dal morza marynarzem pozbawionym okrętu. Podróż zakończyliśmy przejażdżką widokową wzdłuż portowej promenady.

We started the travel early morning, arriving at the mountain village called Zia. This solution is worth consideration if you 1) want to avoid heat 2) want to avoid a crowd of tourists who are arriving with first busses at app. 9. Zia reminds me of Polish Krupowki – full of stands and taverns, all authenticity of the village got lost long time ago. But if you leave the village following the path towards the mountains, you may see 2 beautiful churches, first from the beginning of XX century and the second one really old with preserved paintings on the walls. The path initially follows through agricultural area – it is visible were the Kos lamb meat comes from;-) Than you enter really green forest and a mountain covered with thymes and most of all with sage. It is hard to believe that you can see on this height turtles and to be honest, quite big ones. The route to the Dikaios Mountain suddenly wanders left, however we chose a virgin route to the right. The view was really incredible – precipice on one side of the hill and forest and salty lake ALIKI on the other. We could also hear bells of the lambs underneath – a real relax for a stressed Varsovian from the lowland plain;-) From Zia we went to Agios Stefanos close to Kefalos. There are picturesquely located remains of Early - Christian basilica. There is also a very charming small island with white and blue church called Agios Nicolaos. The sea here has a special color! I know that it can be said about many places in Greece but here was something that charmed me, maybe the sound of the water breaking on the stones. Then aw went to one of the most western bigger city – Kefalos, known from many picturesquely located wind – mills, currently not used. From Kefalos we went again towards Agios Nicolaos to stop at the so called Paradise Beach, known also as Bubble Beach, because allegedly one may observe in the water volcanic bubbles. The sea is really incredible here, there are very long pale blue shallows, the water is hot and the views are beautiful. If you turn towards the sea and close your eyes a little bit you may feel as on Tahiti:) A perfect place for those who wish to spend a main part of their holidays on the beach. Finally we went to Palio Pyli. We had not planned initially to visit this place, the decision was spontaneous as we were tempted by the ruins of the byzantine castle. The first monument is the church – Monastery of Our Lady dated 1010, unfortunately closed. Than the pathleads upstairs to the Kastro. Scorching heat – a bottle of water is necessary ;-) Leaving Palio Pyli north, we decided to taste local delights in a mountain taverna. Unfortunately, the portions were surprisingly small – a plate for 2 had only one piece of saganaki cheese! It has also one tea – spoon of garlic potatoes puree, fried aubergine, cutlet from zucchini and feta (I prepare the same), grilled green pepper. Everything was quite tasty so I have mixed feelings what to say about this place. The owner of the tavern was a nostalgic sailor deprived of the boat looking at the sea from the balcony of his restaurant. We finished the journey with a drive along the sea front.

2 komentarze:

  1. Now I know where I can find gorgeous mermaids, when I'll be visiting this amazing Greek island!!:):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam Paradise Beach, rzeczywiście do leniuchowania i trochę komercyjnie. Ale to i tak przyjemne miejsce. Podobał mi się stromy zjazd na plaże i ładny widok z góry, jeszcze przed wejściem na Paradise Beach.

    Tak ogólnie podoba mi się, że to miejsce, gdzie można napotkać zabytki archeologiczne ot tak, po prostu trzeba się rozglądać podczas jazdy. Widziałam, że w takich miejscach (zwłaszcza w mieście Kos) leży wiele skorupek i pewnie dla atmosfery, bo to niemożliwe, żeby archeolodzy ich nie zabrali. Podobnie jest w Turcji w Halikarnasie. No i zdaje się, że turyści też zostawiają je w spokoju :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 daleka droga , Blogger