Święto Niepodległości/Independence Day
































































































































W Święto Niepodległości zrobiliśmy sobie wycieczkę po Mazowszu. Nie zniechęcił nas ani silny wiatr ani lejący się z nieba lodowaty deszcz. No dobrze, niezupełnie była to wycieczka czysto turystyczna, powiedzmy miała też ukryte cele komercyjne:) Dopiero na zdjęciach chyba widać jak było ponuro na dworze. Zaczęliśmy od Siedlec, dawnego miasta wojewódzkiego. Miasto ostatnio jakby nabrało oddechu, trwają jakieś prace renowacyjne, niektóre już skończone, jak w przypadku Pałacu, niektóre chyba dopiero planowane. Może byłoby i ładniej, ale wielka ilość ruder w samym centrum zabija częściowo cały urok. Pięknie prezentuje się Ratusz, o wdzięcznej nazwie „Jacek”, czyżby od figury Atlasa na zwieńczeniu wieży? Katedra siedlecka jest imponuje wielkością. Niestety nie dane było nam zobaczyć El Greco – zwiedzanie dla grup zorganizowanych jedynie, więc będziemy musieli zorganizować takową;) Koło Siedlec znajduje się miejscowość o ciekawej nazwie Mokobody, w której jakoby znajduje się miniaturowa Świątynia Opatrzności i rzeczywiście, wygląda bardziej miejsko niż wiejsko, z powodzeniem mogłaby stanąć przy Krakowskim Przedmieściu. Końcowym akordem wycieczki była wizyta na zamku w Liwiu. Chciałam tam wybrać się już od dawna, a przyszło nam zobaczyć go grzęznąc w gigantycznych kałużach i moknąc w lodowatych strumieniach. A może w ogóle Liw to jedna wielka wilgoć? Nawet pilnujący go rycerze zdążyli zmurszeć na tym deszczu… Jadąc do Liwia od strony Węgrowa można zauważyć drogowskaz na Wzgórze Sowie, ciekawe co to takiego? Brzmi trochę jak Miasteczko Twin Peaks. Może jest to powód, by wrócić w te okolice jeszcze raz?...

On the Independence Day we made a trip in Mazovia Region. We were not discouraged by neither heavy wind nor icy rain falling straight from heaven. OK, to be honest, the trip had also some commercial background:) On the pictures you can see the gloomy whether. We started in Siedlce, former capital of one of the regions. Lately the city started to look better, there are some restorations, some of them already finished, as it is with the Palace, some of them are being planned. Maybe it would be prettier but plenty of ruins in the city are depriving the city from some charm. The City Hall is beautiful and it has a charming name “Jack”, maybe because of the statue of Atlas on the top of the tower. The cathedra impresses with its magnitude. Unfortunately we have not managed to see the paining of El Greco – the museum is opened only to groups, so we would have to organize one:) Close to Siedlce there is a small town with an interesting name Mokobody in which there is supposed to be a miniature of the Temple of the Divine Providence and indeed it fits rather a city than a country. The last step of our trip was a visit to Liw castle. I have always wanted to see it and we ended up there in very heavy rain. And maybe Liw is always that wet? Even the knights guarding the castle became rotten in this rain… And when you go from Wegrow to Liw you can see a signpost to the Hill of the Owl, I wonder what is that? Sounds like Twin Peaks almost. Maybe this is the reason to come back there once more at least?...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 daleka droga , Blogger